Nigdy nie będę tańczyć na rurze!

Mimo, że pole dance coraz bardziej zyskuje na popularności, to u niektórych osób wciąż budzi bardzo mieszane uczucia. Czy kiedykolwiek powiedziałaś, że nigdy w życiu nie będziesz tańczyć na rurze, a w głębi duszy chciałabyś spróbować?

pole dance, taniec na rurze, tancerka

Pole dance nie ma nic wspólnego z wulgarnym striptizem. /fot. Pixabay

Nigdy nie będę tańczyć na rurze, bo jestem porządną kobietą…

Pierwszy raz usłyszałam o pole dance od koleżanki, która co miesiąc miała nową pasję. Zapisała się na zajęcia i nawet kupiła własną rurę – na niej zaczęłam się wspinać i obracać… Podobało mi się. Nie wiedziałam nawet, że ludziom ten sport kojarzy się z klubami nocnymi i wulgarnością – potraktowałam go jako to, co widziałam: czyli połączenie gimnastyki (prawie akrobatyki) i tańca. Przede wszystkim była to dobra zabawa, trochę spełnienie dziecięcych marzeń o lataniu, a przede wszystkim wytężona praca wszystkich mięśni. Na zajęciach nikt się nie rozbiera (choć strój jest raczej oszczędny: krótkie spodenki i crop top lub sportowy stanik – ubrania mają małą przyczepność i dużo trudniej się utrzymać) i mają one tyle wspólnego z erotyką, co gimnastyka czy fitness. Zamiast powtarzać krzywdzące stereotypy, warto chociaż spróbować przyjść na zajęcia albo obejrzeć na YouTube występy profesjonalistek.

Nigdy nie będę tańczyć na rurze, bo nie jestem wysportowana…

Zaczęłam chodzić do szkoły tańca na rurze, kiedy zamieszkałam w Krakowie. Nigdy nie należałam do osób szczególnie kochających sport, ale ponoć kluczem do sukcesu jest znalezienie takiej aktywności, która będzie sprawiała nam dużo przyjemności. Chyba w końcu mi się to udało.

Początki jak zwykle są trudne. Wszystko boli, masa otarć i siniaków, zakwasy na drugi dzień ledwo pozwalają wstać z łóżka. Mięśnie naprawdę pracują bardzo intensywnie – trening nie ma nic wspólnego ze znanymi z filmów scenami, w których striptizerki chodzą dookoła z pięknym uśmiechem. ,,Tej figury jeszcze nie zrobisz, bo będzie cię za bardzo bolało, skóra musi się najpierw przyzwyczaić” – słyszę. Zaciskam zęby i przyzwyczajam skórę. Po chwili zerkam na nią nerwowo, bo mam wrażenie, że wytarła się do kości. Naprawdę wygląda zupełnie normalnie, tak samo jak dwie godziny temu? Niemożliwe.

Za chwilę jednak upewniam się gdzie dokładnie mam złapać, co podnieść (niektóre pozycje są tak skomplikowane, że instruktorka musi cierpliwie wielokrotnie pokazywać i tłumaczyć)… I udaje mi się! Utrzymuję się w powietrzu siłą swoich rąk i nóg. Obiektywnie nic wielkiego, ale dla mnie to ogromny sukces. Endorfiny uderzają mi do głowy i przez następne pół dnia mam ochotę przytulić każdego napotkanego przechodnia.
,,Zajęcia pole dance łączą w sobie elementy tańca, kalisteniki, akrobatyki, elementy gimnastyczne, oraz elementy treningu siłowego i wytrzymałościowego (pole sport). Pole dance to wszechstronna dziedzina sportu, stanowiąca świetną alternatywę dla typowych treningów fitness i ćwiczeń na siłowni. Zajęcia przeznaczone są dla osób w każdym wieku. Przy nauce od podstaw nie są potrzebne żadne wcześniejsze przygotowania. Na treningach skupiamy się na zwiększeniu siły, wytrzymałości, na poprawie kondycji oraz stopniowym powiększaniu zakresu własnych możliwości w pole dance. Pole dance kształtuje nie tylko ciało, ale także i umysł. Wzrasta poczucie pewności siebie, kobiecości, świadomości własnego ciała. Oprócz tego to źrodło endorfin i satysfakcji, jakiej żaden inny sport nie zapewni w aż takiej dawce. To sport dla każdego, bez wyjątku!” – mówi ekspertka, instruktorka Pole Dance Eliza Hetka.

Eliza Hetka w akcji / fot. Czasowstrzymywacz

Eliza Hetka w akcji / fot. Czasowstrzymywacz

Nigdy nie będę tańczyć na rurze, bo jestem za gruba…

Wiele kobiet boi się, że dołączy do grupy i będzie w niej tą największą. Kiedy wejdziesz na salę, zobaczysz osoby o różnych rozmiarach i kształtach. Może się okazać, że ta obawa była zupełnie bezpodstawna, ale nawet jeśli się sprawdzi – warto zadać sobie pytanie: i co z tego? Nikt nie jest tu po to, żeby się wzajemnie oceniać. I nikt jeszcze nie zyskał pięknej figury od leżenia na kanapie i marudzenia. Jeśli się teraz nie poddasz, za parę miesięcy osiągniesz wymarzony wygląd i sprawność fizyczną.

pole dance, taniec na rurze, figury

Figury wymagają dużo siły i ciężkiej pracy, ale efekt jest tego warty. / fot. Pixabay

Nigdy nie będę tańczyć na rurze, bo nie lubię jak inni patrzą, gdy ćwiczę…

Pole Dance to dla mnie seksowna i kobieca wersja zabawy na trzepaku, którą uwielbiałam jako mała dziewczynka. Świetna rozrywka, a dodatkowo, patrząc z zewnątrz, niezwykle estetyczna. Sport, w którym nie myślisz ,,Boże, jak ja źle wyglądam, byle tylko nikt znajomy mnie nie spotkał”, tylko nawet jeśli masz czerwoną, spoconą twarz to i tak poprosisz znajomą o zrobienie zdjęcia. Nowa figura wygląda tak niesamowicie, że nikt nie zwróci uwagi na takie drobiazgi. Nie bez powodu przynajmniej połowa kursantek zabiera na salę telefony i tablety, a studia oferują także wynajem sali na sesje zdjęciowe.

Nigdy nie będę tańczyć na rurze, bo nie umiem się zmotywować…

Motywacja, żeby dobrze się odżywiać i dużo ćwiczyć jest naprawdę ogromna. Wzmacniać mięśnie rąk, nóg i brzucha – dzięki nim utrzymamy się w nowych pozycjach. I dużo, dużo stretchingu, bo im większa elastyczność, tym efektowniej będziemy wyglądać.

Nigdy nie będę tańczyć na rurze, bo co powie teściowa…

Wiele osób nadal niestety wstydzi się przyznać, że trenuje pole dance z obawy przed reakcją znajomych czy rodziny – zachęcam do ,,wychodzenia z szafy” i pokazania sceptycznym rozmówcom kilku filmów z mistrzostw świata. Nie sposób się nie zachwycić i nie przyznać, że to piękny i wymagający sport.

 

Wiktoria Aleksandra Barańska

KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>