FaceBoom – testujemy filuterne nowości!
Na każdą kosmetyczną nowość, która pojawia się na polskim rynku zacieram ręce. Entuzjazm jest większy, gdy kosmetyki pochodzą z rodziny produktów, które już znam i cenię. Przetestowałam na własnej skórze kosmetyki do pielęgnacji twarzy od FaceBoom – siostrzanej marki BodyBoom, znanej z kawowych peelingów do ciała, słodkich różowych opakowań i filuternych nazw kosmetyków
FaceBoom – kosmetyki pielęgnacyjne do ust
Moimi faworytami zostają peeling i balsam do ust. Intensywnie odżywczy peeling do ust „Szorstki Smakosz” zdecydowanie powinien zmienić swój pseudonim, a przynajmniej jego pierwszy człon. Proponuję: „gładki”, bo takie stają się usta już po pierwszym zastosowaniu. Jeśli lubisz matowe szminki, to doskonale wiesz, że ich używanie wiąże się ze wzmożoną dbałością o wargi. No niestety, mat na spierzchniętych ustach wygląda jak popękana skorupa pisanki, a przecież do Wielkanocy jeszcze trochę. Peeling do ust stosuj, wtedy kiedy potrzebujesz. Producent zaleca 2-3 razy w tygodniu. Uwaga, coming out. Uzależniłam się od intensywnie nawilżającego balsamu do ust czyli „Słodkiego Kusiciela”. Skusiła mnie nie tylko jego atrakcyjna aparycja, ale przede wszystkim – wnętrze. W składzie balsamu znalazłam samo dobro: olej babbasu (zmiękcza), olej z pestek malin (regeneruje), olej z awokado (nawilża), olej ze słodkich migdałów (koi), czy masło shea (chroni przed utratą wilgotności). Dobry skład to w ogóle znak rozpoznawczy całej serii. Co to znaczy dobry? Kosmetyki FaceBoom są wegańskie. Oznacza to, że w swojej zawartości nie mają żadnego odzwierzęcego składnika oraz to, że przy produkcji kosmetyków nie ucierpiało ani jedno zwierzę. Piątka z plusem też za to, że marka dba o środowisko, pakując swoje produkty do opakowań wykonanych z bio plastiku. Widać, można ładnie i z klasą.
Kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy od FaceBoom
Kolejnym dobrem, którego używam już od ponad dwóch tygodni jest detoksująca maseczka z różową glinką. Ok, używam o ile nie zapomnę. Przyznam, że z wygody wolę maski w płacie, ale „Oczyszczająca Kompanka” daje radę w przypadku cery mieszanej, tłustej, ale też skłonnej do podrażnień. Tak jest, wygrałam w genetycznej loterii cały pakiet. Buzia po kuracji jest zmatowiona, odżywiona i gotowa na korygująco-rozjaśniające serum. Miałam stracha przed „Olśniewającym Innowatorem”. Na jednej z grup zrzeszających dermatolożki-amatorki natrafiłam na post, że w składzie kosmetyku są kwasy glikolowy i migdałowy oraz niacinamid, czyli substancje odpowiedzialne za złuszczanie martwego naskórka. Autor etykiety na opakowaniu przestrzega przed tym, że skóra po zastosowaniu serum może lekko zapiec, ale w moim przypadku taka reakcja nie zachodzi. Po prostu, osobom obdarzonym delikatną warstwą hydrolipidową, zaproponowałabym używanie kremów z filtrem na dzień. Kosmetyk stosuję dwa razy w tygodniu na noc i jestem zadowolona z efektów. Przebarwienia po wypryskach wydają się rozjaśnione, skóra ma wyrównany koloryt, jest gładka i miła w dotyku. Zaskórniki nie zniknęły, ale jest ich mniej. Kosmetyk ma lekką konsystencję (oleistych – nie znoszę!), szybko się wchłania i piękny zapach.
Kosmetyki do twarzy z serii FaceBoom (podobnie jak kawowe peeling od BodyBoom) oceniam bardzo dobrze. Zawartość rozkosznych słoiczków ma dobry skład, co potwierdzają nadane im certyfikaty – np. Viva Vegan, Peta czy FCS, który oznacza, że papier wykorzystany do opakowania był pozyskany z poszanowaniem lasów, z zachowaniem bogactwa biologicznego. Ogromny plus za ceny produktów. W sklepie internetowym kosmetyki FaceBoom kosztują od 10 do 30 zł.
Dodaj komentarz