MAŁA MI, CZYLI W POSZUKIWANIU WEWNĘTRZNEGO DZIECKA

Machina mody wmawia nam, co będzie dla nas dobre, a co nie. Bezwzględnie definiuje, w czym tym razem będziemy się prezentować szałowo, mimo że jeszcze sezon temu, ten sam fason czy fryzura, były zupełnie zakazane. I zapomina o sprawie najważniejszej. Mianowicie o CZŁOWIEKU W KOBIECIE. O tym, że to, jak wyglądamy, ma przede wszystkim pokazywać to, jak się aktualnie czujemy i w jakim momencie życia jesteśmy.

Idzie wiosna, co dla mnie, jako fryzjera, oznacza, powtarzające się jak mantra, pytanie: co w tym roku będzie modne? Więc tym razem odpowiem nieco przewrotnie: w tym roku będzie modne TWOJE WEWNĘTRZNE DZIECKO. Otóż masz je wyrazić na swojej głowie. Nie twierdzę od razu, że obowiązują kucyki i gumki z kokardami. Nie chcę zrobić z klientki infantylnej niuni. Chcę dodać jej odwagi do spojrzenia w głąb siebie.

Mała Mi, Muminki

Bądź taka, jak chcesz. Bądź, jak Mała Mi

Uosobieniem tego myślenia jest Mała Mi, jedna z bohaterek Muminków, zawsze w charakterystycznym koku na czubku głowy. Sposobów na upięcie koczka jest tysiące. Można z siebie zrobić babuleńkę, co na Kleparzu wciska jajka z Biedronki jako wytwór swojej własnej, ekologicznej zagrody. Można się ufryzować na koczek z weselicha na Podkarpaciu z wypuszczonymi bocznymi loczkami. Kok Małej Mi jest inny. Jest dokładnie taki jak ona: zadziorny, czasem cyniczny ale równocześnie pełny afirmacji do życia. Słowem, Mała Mi i jej kok mówią dokładnie to, co ona myśli i robią to, co ona chce. Tu nie ma miejsca na grzecznościowe gierki i kurtuazyjne ciumkania. Mała Mi, jak się wkurza, to widać to po niej i na niej. I wierzcie mi, nie pomylicie jej koka z żadnym innym. Bo ten kok w tym momencie jest równie wkurzony jak ona. Ona, jak przyjdzie czas afirmacji życia, to zrobi to całą sobą. Każda komórka jej ciała jest na tak. Radosna, choć nie głupio naiwna.

– Ależ panie Oskarze, wewnętrzne dziecko kocha siebie i świat akceptując go dokładnie takim, jaki jest. Tymczasem Mała Mi wygląda na lekko rozczarowaną i sobą i światem – usłyszałem. I wtedy do mnie dotarło. Ale to z taką mocą, jak nocne polucje początkującego nastolatka. Nam się coś w tym świecie pomieszało, że dzieci to tylko radość i uśmiech. Właśnie dzieci, zanim jeszcze dorośli zepchną im emocje za kurtynę, przeżywają je w całej okazałości. Śmierć ukochanego chomiczka zawala im świat po całości. Bo miłość to małego gryzonia była pełna. A dorosły, kupując dziecku na pocieszenie nowego futrzaka, tylko pokazuje, jak sam bardzo oddzielił się od swoich własnych emocji. Dziecka dramat ma pełną gamę emocji: smutek, gniew, bezsilność, niezgoda na to, co się stało. Jak się złości, to całe jest tą złością. Jak się cieszy, to wiedzą o tym sąsiedzi na pietrze i powyżej, i poniżej. Dziecko to emocja. Więc nasze wewnętrzne dziecko dopiero wtedy będzie pełne, gdy wytrącimy nasze wyobrażenia o nim z sielankowego świata dziewczynki, biegnącej po łące w czystym rajstopkach i wyprasowanej sukience. Bo Mała Mi jak biegnie to cała jest tym bieganiem: w ubłoconych gumiakach i poszarpanym podkoszulku. I wtedy jest naprawdę.

Więc wiosną Drogie Panie czeszemy się na Małą Mi, śmiejemy pełnym brzuchem i odpowiadamy uśmiechem na uśmiech kremówki, która krzyczy na całą ulicę: zjedz mnie. Dajemy sobie prawo do posiadania brudnych rajstopek i popełniania błędów.

tekst: OSKAR BACHOŃ / Hair & Make-up Designer

KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>