Od pewnego czasu toczy się dyskusja o powrocie do owłosionego kobiecego ciała. Madonna i Julia Roberts pokazują nieogolone pachy, a Paloma Gońi, hiszpańska dziennikarka i blogerka eksponując kudłate nogi i pachy przekonuje, że depilujemy się nie dla siebie a dla lubiących gładkie kobiece ciało mężczyzn

A czy ciebie też nie przekonuje filozofia zarośniętych nóg? / fot. Unsplash

Mnie ani ta estetyka ani ta filozofia nie przekonuje. Włosy, pod warunkiem, że zadbane są ozdobą na głowie i chyba nie dam się nikomu przekonać, że jest inaczej. Przetestowałam w swoim życiu już chyba wszystkie metody pozbywania się owłosienia, ale nogi od lat najczęściej depilowałam się depilatorem elektrycznym. Lubię tę formę depilacji, bo mam ją zawsze pod ręką i jako Zosia Samosia mogę wydepilować się sama ale to, że jakieś rozwiązanie jest dobre nie znaczy, że nie może być lepsze.

Wybrałam więc dla odmiany Light Sheer przede wszystkim dlatego, że to laser diodowy, a nie popularne IPL, które wykorzystuje lampę ksenonową. Laser działa precyzyjnie, oddziałuje tylko na melaninę zawartą w mieszkach włosowych, omijając jednocześnie pozostałe tkanki znajdujące się w zasięgu jego wiązki. Bywa, że skóra jest nieco podrażniona ale w moim przypadku tak się nie stało. Głowica, którą posługiwała się kosmetolog Pani Marta była zaskakująco duża więc cały proces nie zajął więcej niż pół godziny. Nie był również bolesny! Głowica zasysała skórę a następnie lekko podgrzewała dlatego z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że zabieg był po prostu komfortowy.
Ponieważ za jednym razem eliminowane są tylko włosy w fazie wzrostu czyli około 30% zaplanowanych zostało jeszcze kilka powtórzeń. Najbliższe za 6- 8 tygodni ale teraz mogę poczekać bez lęku o ból i konieczności oszukiwania się, że zarośnięte łydki są trendy.

Więcej na www.depilacja.pl

RSP