Lasery są super! Testujemy laserowy lifting twarzy
O tym, że lasery są super wiem od dziecka, od pierwszego obejrzenia „Gwiezdnych wojen”. Ekscytujące, kolorowe światło w bezkompromisowej, morderczo skutecznej walce ze złem. Lata minęły i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Czy starzenie jest złem można dyskutować ale…
Właśnie lasery wykorzystałam ostatnio w potyczce z tym złem(?), które się wkradło w moja skórę. Potrzebowałam zabiegu, który spłyciłby zmarszczki, zmniejszył przebarwienia, poprawił jędrność skóry, kondycje i koloryt – generalnie ją zrewitalizował. Prawda, że to duże wyzwanie? A przy okazji chciałam efektów bez konieczności wyłączenia się z aktywności zawodowej. Medyczny laser frakcyjny Harmony ClearLift wydał mi się wyborem w sam raz dla mnie. Przy jego wykorzystaniu poddałam się nieinwazyjnemu laserowemu liftingowi twarzy w technologii Q-Switch. Zastosowanie tego urządzenia przynosi efekty podobne do mocnego peelingu chemicznego lub resurfacingu laserowego, a mimo to moja skóra się nie złuszczyła. Sam zabieg może nie był całkiem bezbolesny ale nie był też niekomfortowy. Efekt liftujący to reakcja na ultra krótkie impulsy lasera w głębokich warstwach skóry, w której na skutek mikrouszkodzeń pobudzona została naturalna produkcja kolagenu i fibroblastów.
Pierwsze efekty są natychmiastowe bo moja skóra stała się bardziej gładka, promienna i elastyczna. Natomiast na efekt trwałego remodelingu muszę poczekać nawet około pół roku oraz poddać się trzem, czterem zabiegom.
W Dr Legrand Dermatology Clinic jest nie tylko pięknie i przyjaźnie, ale też nowocześnie i profesjonalnie. Do dyspozycji dbających o siebie Pań i Panów jest cała gama rozwiniętych technologicznie urządzeń a fachowa kadra pomoże je dobrać do każdego urodowego problemu.
Renata Stós-Pacut
Dodaj komentarz