Dlaczego tracimy włosy?

Łysienie znajduje się w czołówce męskich kompleksów (zaraz za nadwagą i obwisłym brzuchem). Coraz częściej spotyka też kobiety. O tym, dlaczego włosy wypadają i o metodach leczenia łysienia pisze dr Marek Wasiluk, autor bloga Medycyna estetyczna bez tajemnic.

Włosy mamy niemal na całym ciele, chociaż w niektórych miejscach za dużo niż byśmy chcieli (nogi, pachy, plecy, itp.), a w innych zdecydowanie za mało. Owłosienia nie ma na ustach, podeszwach stóp i dłoni, częściach śluzowych okolic intymnych. Reszta ciała jest pokryta włosami, bardzo różnorodnymi, w zależności od tego, w jakiej części się znajdują.

Naturalne jest to, że włosy wypadają. Jeśli więc widzimy je na szczotce do włosów, w wannie po kąpieli, na poduszce, nie powinno to budzić naszego niepokoju. Za normę uznaje się wypadanie do stu włosów dziennie. Przy stu tysiącach włosów jakie mamy na głowie i gęstości zarostu (600 na cm2, podczas gdy dla porównania na ciele jest to 60 na cm2) to niewiele. Jeśli jednak wypada ich więcej, gdy zaczynamy widzieć prześwity, pojawiają się przerzedzenia w zakolach, to sygnał, że trzeba działać. I to czym prędzej.

Istnieje kilka typów łysienia. Najczęstszym jest androgenowe. Problem dotyczy większości mężczyzn na różnym etapie życia. Nie omija też kobiet, u których wypadaniu włosów sprzyjają m.in. otyłość, niedoczynność tarczycy i antykoncepcja hormonalna. Warto też wspomnieć o łysieniu plackowatym i bliznowaciejącym. W tym ostatnim rokowania na wyleczenie są bliskie zeru, dochodzi w nim bowiem do nieodwracalnego zniszczenia mieszków włosów. Na szczęście występuje bardzo rzadko. Bliznowacenie może się pojawić wskutek urazów zewnętrznych (mechanicznych albo oparzeń, odmrożeń) lub chorób takich jak toczeń i grzybice. Odwracalne jest łysienie plackowate (dotyka w takiej samej mierze kobiet, jak i mężczyzn), co nie oznacza, że jest proste w leczeniu, gdyż jego podłożem jest stres i brak równowagi psychicznej.

łysienie androgenowe

Łysienie androgenowe dotyczy większości mężczyzn na różnym etapie życia (fot. Fotolia)

6 metod leczenia łysienia:
1. Przeszczep włosów
Najbardziej radykalna metoda, polegająca na pobraniu włosów w całości z miejsc, gdzie są (najczęściej z tylnej, potylicznej części głowy) i wstawieniu w te, które wyłysiały. Ma wysoką skuteczność, przy czym trzeba pamiętać, że przeszczepem nie zwiększamy liczby włosów, a jedynie robimy kamuflaż – w okolicach, z których włosy są pobierane, ubywa ich. Włosy pobiera się paseczkami w taki sposób, żeby te które rosną wyżej opadały na miejsca, z których zostały zabrane. Metoda jest kosztowna, nie pobudza cebulek włosowych do pracy i nie działa hamująco na dihydrotestosteron, a więc nie zatrzymuje procesu łysienia. Istnieje niewielkie ryzyko, że przeszczepione włosy (lub jakaś ich część) się nie przyjmą albo że powstaną blizny.
2. Implanty włosowe
Metoda podobna do przeszczepu, tyle że wszczepia się sztuczne włosy, a nie własne. Parę lat temu była bardziej popularna, jednak nie przyjęła się powszechnie mimo wysokiej skuteczności, gdyż efekt zabiegu jest sztuczny. Głowa wygląda tak, jakby się na stałe przykleiło do niej perukę.
3. Wcieranie preparatów
Szampony, odżywki, ampułki i inne preparaty wciera się miejscowo w skórę głowy. Najpopularniejszym lekiem do stosowania zewnętrznego jest minoksydyl, który wciera się we włosy dwa razy dziennie. Dopóki się go stosuje istnieje stymulacja wzrostu włosów, po zaprzestaniu – znika. Jest to dobra metoda, ale zazwyczaj nie zwiększa grubości włosów, a część pacjentów narzeka, że odrasta im meszek.
4. Leczenie doustne
Ideą tej metody jest podanie środków, które hamują przemianę testosteronu w szkodliwy dihydrotestosteron i w ten sposób zapobiegają jego negatywnemu działaniu na cebulki włosowe. Dostępne są leki: finasteryd (tylko dla mężczyzn), pironolakton, cyproterone czy flutamide. Leczenie doustne przynosi efekty (hamuje łysienie i stymuluje odrastanie włosów, chociaż oczywiście nie przywróci ich do stanu wyjściowego), ale trzeba je stosować przewlekle, bo po zaprzestaniu problem powraca. Największym minusem jest to, że podawanie hormonów oddziałuje na cały organizm i ma skutki uboczne.
5. Mezoterapia
Zabieg polega na wprowadzaniu w skórę metodą iniekcji koktajli witaminowo-minerałowych lub osocza bogatopłytkowego. Już samo nakłucie skóry przynosi pozytywne rezultaty, gdyż pod wpływem mikrourazu aktywowane są procesy regeneracyjne, poprawia się ukrwienie i odżywienie skóry. Można ten proces porównać do wybudzania cebulek z letargu. Nie ma natomiast badań, które potwierdzałyby efektywność miejscowego podawania witamin i minerałów, a jeśli już, to efekt jest krótkotrwały, kilkudniowy. Dlatego korzystniej jest podać osocze bogatopłytkowe. Pozyskuje się je z własnej krwi. Najpierw pobiera się pacjentowi krew, potem ją odwirowuje i skoncentrowany preparat, bogaty w płytki krwi i zawarte w nich czynniki wzrostu, podaje w skórę głowy. Nadal mamy efekt nakłucia, a dodatkowo wprowadzamy w skórę osocze krwi, które silnie stymulują naturalne mechanizmy regeneracji. Zmuszamy komórki do autentycznej pracy, gdyż pobudzane są komórki macierzyste w obrębie cebulki włosowej. Cebulka odżywa i włos zaczyna rosnąć. Minusem metod opartych na mezoterapii jest bolesność zabiegu, bo owłosionej skóry nie da się znieczulić (chyba, że pacjent jest łysy).
6. Laseroterapia
Do leczenia łysienia wykorzystuje się światło czerwone i podczerwone laserów biostymulacyjnych o bardzo małej mocy. Wpływają one na metabolizm komórek cebulek, za czym idzie stymulacja do ponownego wzrostu włosa. Zabieg jest bezbolesny, bezpieczny, nie ma powikłań. Z przeprowadzonych niedawno badań wynika, że laser przynosi poprawę prawie 70% badanych, i dotyczy ona zarówno gęstości, jak i grubości włosów. Minusem jest konieczność codziennego stosowania urządzenia w okresie terapii (pół roku). Optymalne byłoby więc je kupić lub pożyczyć w gabinetach, które je posiadają. Na rynku pojawiły się grzebienie i szczotki, które wykorzystują światło podczerwone – podczas czesania jest naświetlana skóra. Niestety nie mają one działania terapeutycznego, bo ich powierzchnia jest mała. Żeby zatem zbliżyć się do efektu podobnego do tego uzyskanego laserem należałoby czesać się kilka godzin dziennie.
Dr Marek Wasiluk

Marek Wasiluk, fot. Adam Lewanowicz

Marek Wasiluk, fot. Adam Lewanowicz

Informacje o ekspercie:

Dr Marek Wasiluk – lekarz medycyny estetycznej, audytor standardów ISO, specjalista w dziedzinie laseroterapii. Absolwent podyplomowych studiów z medycyny estetycznej na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym oraz Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej PTMeiAA. Pasjonat laseroterapii i innych nowoczesnych technologii. Jako pierwszy w Polsce wprowadził do praktyki szereg innowacyjnych rozwiązań, m.in. nowatorskie protokoły zabiegowe laserem bromkowo-miedziowym oraz opracował pierwszą skuteczną metodę niwelacji rozstępów urządzeniem frakcyjnej RF mikroigłowej. Był pierwszą osobą w Polsce stosującą mikronici w zabiegach estetycznych. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging. Brał udział w opracowywaniu przez Towarzystwo programu certyfikacji lekarzy medycyny estetycznej. Od 2008 roku współpracuje z Centrum Kształcenia Podyplomowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego będąc wykładowcą na podyplomowych studiach. Jest właścicielem warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium – www.triclinium.pl, które powstało z chęci stworzenia miejsca zajmującego się kompleksowo problemami estetycznymi. Od kilku lat prowadzi ekspercki blog „Medycyna estetyczna bez tajemnic” www.marekwasiluk.pl

KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>