Strefa pedicure, czyli testujemy pedicure hybrydowy
Zastanawialiście się, dlaczego o poziomie życia mówimy „stopa życiowa”? Może dlatego, że „stopa” to jednostka miary, a może dlatego że „stopa” to podstawa?
W lecie upały i wrzynające się paski sandałów nie służą stopom. W zimie natomiast, nie bardzo chce się nam regularnie złuszczać zgrubiały naskórek i wcierać kremy. Cały rok nosimy też wysokie szpilki – one nie służą stopom NIGDY.
Gładkie, miękkie, pozbawione odcisków i modzeli stopy to marzenie prawie każdej kobiety. Dlatego im mniejszą czułam konieczność zrobienia pedicure z tym większą ochotą udałam się na zabieg do Pani Magdaleny do Strefy Urody. Specjalistka nieprzypadkowa – polecona przez znajomą.
Na początek chwila relaksu w trakcie moczenia stóp. Czas, żeby wypić kawę i pogadać z sympatyczną osobą. Potem skrócenie i wyrównanie paznokci, opracowanie skórek, opuszek, pięt, bocznych części podeszew oraz śródstopia. Wszystko przy pomocy frezarki, czyli bez żadnych ostrych i niebezpiecznych narzędzi. Urządzenie w sprawnych i doświadczonych rękach Pani Magdy pozwoliło bardzo dokładnie pozbyć się się zgrubiałego naskórka. Skóra stóp stała się idealnie gładka i mięciutka. Później przyszedł czas na część artystyczną, czyli malowanie. Dla mnie bardzo wygodne jest położenie lakieru hybrydowego. Nie dość, że jest bardzo trwały to jeszcze dzięki utwardzaniu pod lampą ultrafioletową nie trzeba długo czekać na wyschnięcie. Ostatnim elementem zabiegu był peeling oraz wmasowanie kremu.
Aż szkoda, że nie można już teraz założyć japonek i pokazać wszystkim świetnego efektu! Pociesza mnie jednak to, że na pewno wrócę tu jeszcze nie raz, a lato już tuż, tuż…
Renata Stós-Pacut
Dodaj komentarz