Testujemy: HIFU, czyli wiosenna rekultywacja

Z każdym coraz dłuższym dniem wiosny tęsknie spoglądałam na trawnik przed moim domem. Najpierw przykryty resztkami brudnego, topniejącego śniegu, zszarzały, wymęczony zimą. Potem stawał się coraz zieleńszy, nieśmiało budząc się do życia. Wyczesanie i pierwsze koszenie odsłoniło piękną, soczystą zieleń. Tak niewiele było trzeba, by znów stało się pięknie! Na mojej twarzy kolejna zima też odcisnęła swoje piętno – blada, wymęczona, przesuszona skóra. Czas przeprowadzić rekultywację!

Uśmiech na twarzy mówi sam za siebie! / fot. redakcja

Uśmiech na twarzy mówi sam za siebie! / fot. redakcja

Współczesna kosmetologia i medycyna estetyczna dysponują już całkiem sporym arsenałem urządzeń i zabiegów pozwalającym zachować, a nawet przywrócić dobry wygląd – odgruzować po zimie, a nawet po kilku zimach. Dla mnie nie bez znaczenia, oprócz skuteczności, jest stopień inwazyjności zabiegu. Czy mogę go zrobić w przerwie w pracy, przed weekendem, czy konieczne jest wzięcie urlopu na rekonwalescencje? Może właśnie dlatego z radością poddałam się w ostatnich dniach, cieszącemu się wciąż ogromną popularnością zabiegowi SYGMALIFT HIFU w Gabinecie Kosmetologii i Medycyny Estetycznej Justyny Gorlickiej-Kruk.

O SYGMALIFT HIFU mówi się, że to lifting twarzy bez skalpela i modelowanie sylwetki za pomocą ultradźwięków. Modeluje twarz, powoduje rozpad komórek tłuszczowych, dodaje skórze blasku, poprawia mikrokrążenie i pomaga eliminować obrzęki. Znakomicie sprawdza się w połączeniu z laserem biostymulacyjnym lub osoczem bogatopłytkowym.

HIFU działa skupioną wiązką fal ultradźwiękowych o dużym natężeniu wewnątrz skóry lub w tkance podskórnej. To właśnie tam dochodzi do punktowych poparzeń powodujących skracanie włókien kolagenowych, prowadzących do lepszego napięcia i większej sprężystości skóry. W następnych tygodniach, w ramach procesów regeneracji tworzą się nowe włókna kolagenowe dzięki czemu efekty zabiegu dostrzegalne są już bezpośrednio po zabiegu, a z upływem czasu stają się jeszcze bardziej widoczne. Ponieważ w moim przypadku najbardziej upominającym się o pomoc obszarem były okolice oczu to właśnie ta partia twarzy została poddana działaniu. Zabieg dla mnie był bezbolesny, a nawet pozwolę sobie go zaliczyć do kategorii relaksacyjnych. Bez żadnych widocznych podrażnień na twarzy mogłam pójść na kolejne spotkanie. Coraz lepsze efekty są widoczne z każdym kolejnym dniem. Trochę tak jak w przypadku mojego trawnika ; )

Renata Stós-Pacut

KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>