Zabieg gwiazd na wyciągnięcie ręki, czyli testujemy VelaShape
Kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się o zabiegu VelaShape miałam mieszane uczucia. Być może wynikały one z niewiary w możliwości kolejnego cudownego środka na poprawę figury, albo ze zwykłej ignorancji. Niezależnie od nich, postanowiłam spróbować
Skorzystałam z możliwości przetestowania zabiegu VelaShape w klinice DrLegrand. Tam moje obawy co do nadmiernej ignorancji nowinek świata medycyny estetycznej sprawdziły się. Nie wszyscy z tego świata działają w sposób nastawiony tylko na zysk i krótkotrwałą popularność. Dlaczego o tym piszę na samym początku? Ponieważ właśnie na samym początku po wejściu do kliniki DrLegrand poczułam tę pozytywną energię i zaangażowanie kobiet współpracujących z tym miejscem.
Opiekę nade mną przejęła pani kosmetolog, Aneta Koczur, która ujęła mnie swoim profesjonalizmem, spokojem i podejściem do klienta. Na wstępie wytłumaczyłam jej, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tym zabiegu, więc liczę, że naświetli mi temat tak, bym zrozumiała mechanizm jego działania. Nie zawiodłam się. Dowiedziałam się, że zabieg jest bardzo popularny i doceniany przez kobiety, a także międzynarodowe sławy. Sama Kim Kardashian kiedyś chwaliła w mediach jego moc. Tym razem to ja miałam mu się poddać.
Głównym założeniem VelaShape jest modelowanie sylwetki. Trzeba powiedzieć o tym wprost – jest przeznaczony dla pań, które pragną wymodelować ciało, a nie zupełnie je odmienić. Rekomenduje się go wszystkim, którzy dbają o zdrowy styl życia, jednak borykają się z niemożnością pozbycia się nadmiaru tłuszczu lub cellulitu w jednym konkretnym miejscu. W moim przypadku była to wewnętrzna strona ud. Nie narzekam na swoją figurę, jednak mimo dbania o formę, moje nogi wyglądają nieco topornie. Uznałam, że warto nad tym popracować.
Jak podaje producent, urządzenie VelaShape III wykorzystuje technologię elōs (Electro-Optical Synergy) i łączy działanie podczerwieni, częstotliwości fal radiowych i masażu próżniowego, w celu skutecznej redukcji tkanki tłuszczowej, cellulitu oraz ujędrnienia, modelowania ciała i owalu twarzy. Co istotne, najlepsze efekty daje wykonanie kilku serii (zwykle 6) przy równoczesnym przestrzeganiu diety niskotłuszczowej.
A jak przebiega w praktyce? Jest to masaż głowicą (a konkretniej przykładanie jej w równych odstępach czasu) po zwilżonej żelem skórze, dający uczucie ciepła. Powtarza się go kilka razy razy, a za każdym temperatura jest wyższa, aż dochodzi do 45 stopni. Czy boli? Według mnie pierwsza część zabiegu jest wręcz przyjemna, ale pod koniec już czuć delikatne ukłucia gorąca. Ciepło ma za zadanie pobudzić produkcję kolagenu, co zaowocuje ujędrnieniem wybranej partii ciała. Pani Aneta ostrzegła mnie, że po zabiegu mogą pojawić się siniaki, jednak minęły już 4 dni i ich nie zaobserwowałam. Zauważyłam natomiast miłe uczucie zakwasów, które uświadczyło mnie w przekonaniu, że zabieg działa, a mój organizm pracuje.
A efekt? Mam nadzieję, że pasja którą panie z DrLegrand wkładają w swoją pracę zaowocuje tym, że będę zadowolona. Trzeba na niego poczekać minimum 2 tygodnie, ale o rzeczy cenne warto zawalczyć! Zaktualizuję ten wpis po jakimś czasie, by je opisać. Póki co moje odczucia są bardzo pozytywne!
ul. Zamkowa 2A/5
Kraków 30-301
Patrycja Puszczewicz
Polecam! Korzystałam z zabiegu, po przeczytaniu artykułu. Tydzień temu byłam na pierwszym i już widzę efekty, szczerze mówiąc nie spodziewałam się. Zabieg był bezbolesny, przyjemny i szybki. Mój brzuch od zawsze dla mnie problemem, dlatego bardzo się cieszę, że VelaShape sobie z nim radzi. We wtorek idę na kolejny zabieg, już nie mogę się doczekać. Polecam zabieg oraz Panią Anetkę, która wykonuje zabieg w klinice Dr Legrand.