Testujemy domowy rytuał SPA z Farmoną

Upiększające i relaksacyjne zabiegi nie należą do potrzeb podstawowych, więc… nie są tanie. Wiele z nas marzy o tym, by raz na jakiś czas wybrać się do gabinetu SPA i oddać słodkim przyjemnościom, ale… na marzeniach się kończy. Niezależnie od tego, z jakiego powodu nie możesz sobie na to pozwolić, nie zapominaj, że podobne rytuały możesz zorganizować w swojej własnej łazience. Do tego nastrojowa muzyka, wyłączony telefon i poczujesz się jak w niebie!

farmona test tutti frutti

Wybór nie był prosty! / fot. redakcja

 

Chcąc udowodnić wam postawioną we wstępie tezę, postanowiłam poświęcić się pewnego wieczoru. Zdecydowałam, że poświęceniu temu będą towarzyszyły kosmetyki Farmony. Jak się okazało, marka w swojej linii Tutti Frutti ma wszystko, czego ciało i dusza potrzebują do pełnego relaksu. A do tego kosmetyki pięknie pachną i mają urocze opakowania. „Cudownie owocowe kosmetyki do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i soczyście świeżych zapachach. Bogactwo składników aktywnych doskonale dba o skórę, a rozprzestrzeniający się, wyjątkowy aromat wprowadza w doskonały nastrój, stymuluje pozytywną energię, radość i chęć do działania.” – jak przedstawia linię producent. -Czy rzeczywiście?

Wybrałam trzy produkty z serii Karmel & Cynamon: kremowy peeling myjący, olejek do kąpieli i masło do ciała. Ponoć zawarte w olejku białe trufle to znany od wieków, cenny afrodyzjak uwielbiany przez Wenus – boginię miłości. Miałam dzięki niemu poczuć się energicznie i… zaznać ochoty na nieco więcej niż kąpiel ;> Ponadto w serii Karmel & Cynamon możemy znaleźć olejek cynamonowy i afrykańskie Karite uzyskiwane z owoców Masłosza, zwanego Drzewem Młodości. Brzmi zachęcająco, prawda?

Włączywszy muzykę, która zwykle mnie uspokaja, rozpoczęłam domowy rytuał. Teraz nic nie mogło mi przeszkodzić. Przedtem wzięłam szybki prysznic, wykorzystując do tego orzechowy żel do mycia ciała o kremowej konsystencji z serii Sweet Secrets. Już sam zapach pobudził moje zmysły! Poczułam się świeżo, a moje ciało było gotowe na kolejną porcję słodkości.

Następnym krokiem był gruboziarnisty peeling, mający zapewnić usunięcie zrogowaciałego naskórka Peelingujące drobinki jojoba i zmielone łupinki orzeszków wspaniale wygładziły skórę, która stała się magicznie miękka . Peeling zastosowałam też na stopy, bo te, przeznaczone specjalnie dla nich nie spełniały swojego zadania i… Zaskoczenie! Brązowy peeling poradził sobie z martwym naskórkiem pamiętającym wakacyjny czas i sandały. WOW! To nie jeden z peelingów o drobnych ziarenkach, tylko gruboziarnisty kosmetyk, który naprawdę złuszcza. Profitem jest masaż, który wykonujemy rozprowadzając peeling, nic nie ujędrnia lepiej! Czasem tylko zapominamy o systematyczności 😉

Teraz czas na olejek. Mmm… Wystarczy 25 ml kosmetyku w wannie pełnej wody i… wygodna pozycja. 20 błogich minut w pianie wystarczy, by skóra stała się jedwabiście gładka i odżywiona. Nie mówiąc o tym, że pięknie pachnąca! Po użyciu peelingu, ciało znacznie lepiej przyswaja dobroczynne składniki zawarte w olejku.

Ostatnim etapem całego upiększającego procesu było nawilżanie. Do tego użyłam masła do ciała, które wyglądem przypomina smaczny, jogurtowy deser a nie produkt do pielęgnacji! Efekt? Nie do opisania! Skóra jak aksamit.

Cały zabieg, który zafundowałam sobie sama jako prezent na uwieńczenie ciężkiego i pracowitego tygodnia okazał się strzałem w dziesiątkę. Plus domowych pielęgnacji jest taki, że możesz czuć się zupełnie swobodnie z samą sobą. Żadnego skrępowania, pełen komfort! Dodam, że nie stronię od zabiegów w gabinetach, jednak te domowe mają swój niepowtarzalny urok. Wszystkim zmęczonym i tym, którym tęskno za chwilą relaksu, gorąco polecam!

Patrycja Puszczewicz

KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>